Modlitwa wielbiąca

Uwielbienie to taki moment, kiedy w końcu nie mówię Bogu jak wielkie są moje problemy, tylko mówię moim problemom jak wielki jest Bóg.

Katechizm przypomina nam, że „uwielbienie jest tą formą modlitwy, w której człowiek najbardziej bezpośrednio uznaje, iż Bóg jest Bogiem. Wysławia Go dla Niego samego, oddaje Mu chwałę nie ze względu na to, co On czyni, ale dlatego że ON JEST” (KKK 2639). Innymi słowy, uwielbienie jest najbardziej bezinteresowną formą modlitwy.

A jednak najczęstszym rodzajem modlitw, które zanosimy do Boga jest prośba. Czasem, dziękczynienie, gdy faktycznie czujemy, że Bóg nas obdarował jakimś dobrem, gdy doświadczyliśmy jakiejś łaski. Przed spowiedzią albo po popełnionym grzechu, nasze serce wyrywa się do modlitwy skruchy. I nie o to chodzi, że źle jest Boga prosić, przepraszać, czy Mu dziękować, ale nie należy na tym poprzestawać.

Jak więc praktykować modlitwę uwielbienia, tak aby nie była jedynie wypełnianiem obowiązku, do którego wzywa nas katechizm tylko faktycznie przynosiła owoce w postaci coraz większej radości, pokoju wypełniającego nasze serce, żeby nas przemieniała i prowadziła do jeszcze większej bliskości z Bogiem? Wbrew pozorom nie trzeba wiele robić. Całe dzieło stworzenia samym swoim istnieniem chwali Pana, jego piękno, harmonia, pożytek, który przynosi świadczą o jego Stwórcy. Można więc powiedzieć, że już samo nasze życie, w którym próbujemy szukać i wypełniać wolę Boga, jest piękną modlitwą uwielbienia 🙂

Można się również posłużyć pewnym porównaniem: każdy z nas był pewnie kiedyś zakochany, uwielbienie wobec wybranki/ wybranka, jakie się wtedy ma w sercu, powoduje, że pragnie się spędzać jak najwięcej czasu z tą osobą, patrzeć z zachwytem w jej oczy, prawić komplementy, jesteśmy w stanie dużo poświęcić dla jej dobra, zaprzeć się jakiejś naszej słabości, oddać ciepły płaszcz, by nie zmarzła 😀 Pewnie nie jeden z nas uświadamiając sobie, jak wiele jest w stanie zrobić dla drugiego człowieka, czuje wyrzuty sumienia, gdyż rzadko kiedy żywi się takie uczucia i ma się taką gotowość względem Boga. Ale nie to jest w tym wszystkim najważniejsze. Mało kto z nas żyje w świadomości tego, że to wszystko, co „powinniśmy” czuć względem Boga, On sam jako pierwszy, bez naszej zasługi, bez naszych dobrych uczynków żywi wobec każdego i każdej z nas. To On patrzy z zachwytem w nasze oczy, to On wiecznie i nieustanie mówi nam o naszej godności, wyraża nam swoją miłość w swoim Słowie, to On by być jak najbliżej nas zaparł się samego siebie, swojej boskości i stał się kruchym człowiekiem, i jest obecny, dostępny codziennie dla nas w sakramencie Eucharystii, to On oddał za nas swoje życie… Czyli dostajemy nieco więcej niż ciepły płaszcz 🙂

Nasza postawa uwielbienia powinna wynikać więc tylko i wyłącznie z postawy Boga względem nas. Nasze uwielbienie jest odpowiedzią na Jego miłość. Jest wejściem w tę relacje miłości na tyle, na ile jesteśmy gotowi. Bóg zawsze daje nam 100% siebie. I zawsze przyjmie tyle, ile zechcemy Mu od siebie dać.
Wchodzisz w taki układ?

Chcę spróbować uwielbienia.

Chcę przeczytać świadectwa.

Chcę przeczytać wskazówki, jak uwielbiać.